Zaraz po Biesach zwożę na chatę Fazika i Lupusa. Na ich przyjazd mam już gotową całościową koncepcję. Muszę, bo chłopaki kładą instalację CO i CWU.
Obecna kuchnia "ląduje" w pokoju dziadka (22m2) i ten pokój będzie teraz robił za kuchnię i jadalnię.
Rezygnuję z koncepcji dodatkowego pomieszczenia w miejsce starej kuchni, kosztem "luksusowej" 9m2 łazienki.
Lupi montuje zestaw kibelkowy, ja jestem od kucia dziur, Fazik pomaga w kluczowej fazie. W sumie, to obaj z Lupim jesteśmy zszokowani ile Fazikowi zajęło stworzenie nowej koncepcji (moja od razu upadła, bo była do dupy) poprowadzenia instalacji wodno-kanalizacyjnych (całe mieszkanie 61,3m2). Zajęło mu to 5 minut. Koncepcja przyjęta przez aklamację z brawami.
Fazik po dwóch dobach spada do Berlina. Nie chce grosza, nic. Sam jest bez kasy, ja jestem bez kasy. Wlewam mu paliwa za 90zł. Więcej kasy nie mam, Fazik więcej nie potrzebuje.
Lupi walczy jeszcze dwa dni.
Wsadzam go na pociąg, narzędzia mu wyślę. Rozliczamy się i jest git.
Dwa tygodnie po Biesowisku.

Podparcie belek stropowych miałem już gotowe na przyjazd chłopaków.

Widać już padgatowkę (szpryc) pod tynkowanie.

Zerodowana belka wzmocniona.
Belkę przy kominie montuję jako ostatnią. Wcześniej dostaję zadanie bojowe od Fazika - wymurowanie zniszczonej rozbiórką sporej jego części.
Chłopaki robią swoje ja muruję. Fazik kontroluje. Gdzie lata?! ma być pion!
Oczywiście DoCent El postanowił "ciut" uprościć. Po chuj murować w pionie, skoro można wedle "starej linii".
No i co...? Łoś kurwa... Ale to był opierdol...
- Kuć Faziku?
Szanuj swoją robotę! Jesteś przeca szlifierz diamentowy.
- Chyba patentowy...
Szlifuj cegłę pod słup!
Ta lekcja zapadła mi mocno w pamięci. "Pracuje zgodnie ze sztuką a nie brew". Nie wiesz, czekaj, pomyśl, dwa razy się zastanów, zanim za trzecim coś spierdolisz...
Buśka serdeczna Faziku