Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary 28.06.2025, 09:07   #36
Mech&Ścioła
 
Mech&Ścioła's Avatar


Zarejestrowany: Jan 2010
Miasto: Warszawa
Posty: 344
Mech&Ścioła jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 5 dni 13 godz 49 min 0
Domyślnie Nada się albo się nie nada!

Zatrzymuję się przy dystrybutorze na stacji shella, podchodzi całkiem miły koleżka mówiący po angielsku. Podaję mu nr blachy do wbicia w dystrybutor. Prosi mnie, żebym zsiadł z motocykla, bo taką mają politykę na tej stacji. Mówię, że wolę być w siodle i trzymać moto pionowo między nogami i on odpuszcza. W ogóle nie mam ochoty na żadną pogawędkę, nie chcę mi się go nawet słuchać, w ciągu kilku sekund robię się gburem, i to bez powodu. Trzymam pistolet na wlewem, ale paliwo nie płynie do baku. On krząta się wokół niesfornego dystrybutora, ale wciąż bez rezultatu. W końcu obojętnie i niekulturalnie oznajmiam, że jeżeli ma problem, to pojadę na inną stację. Koleżka nie daje się jednak zbić z tropu, wciąż zachowując profesjonalizm, co więcej wplata polskie zwroty do rozmowy. A mi się nie chcę z nim gadać… Jakby w jednej chwili ktoś przestawił mi wajchę i wyparowała cała radość z podróży… Wreszcie sukces, paliwo wpływa do baku. A on mnie pyta, czy umyć „szybę” motocykla. Rozbroił mnie Dla dociekliwych, foto szybki zrobiłem na kolejnej stacji, bo nie chciało mi się wierzyć, że wymaga umycia

20250522_10433514011.jpg

Początkowo jadę bezpłatnymi drogami lokalnym, tym bardziej, że są ładne widokowo. Ale zwiększony ruch uliczny w miastach zaczyna mnie męczyć i zjeżdżam na autostradę. Odcinek 160 kilometrów kosztuje mnie 280 lirów (28 PLN), następny bardzo króciutki w Stambule 265 lirów. Stambuł nie ma początku i końca, i mnie męczy. Gdy przed sobą widzę wciąż tylko jego kolejne dzielnice i zapchane arterie samochodów, to muszę sięgać do głębokich pokładów cierpliwości i siły.

20250522_11431414021.jpg

Granica w Edirne przebiega całkiem sprawnie, nie pcham się nawet przed stojące w kolejce nieliczne samochody. W ostatniej budce po tureckiej stronie miła pani ściąga ze mnie 16 lirów za HGS (opłaty drogowe). 40 minut i jestem w Bułgarii.

Na darmowej autostradzie spowalnia mnie 25-kilometrowy korek. Roboty drogowe. Kierowcy nie mają tu zwyczaju robić miejsca motocyklom, taka kultura. Popas w makdonaldzie, gdzie brak ekranów do samodzielnego obsługi. Niby ujnia jewropejska, ale dziadostwo i inna epoka.

Kilkadziesiąt kilometrów przed Sofią zjeżdżam z autostrady w poszukiwaniu noclegu. Wcześniej jednak zakupy. W centrum wioski są 2 przylegające do siebie mini sklepy, warzywniak i niewielki bar, przed którym siedzi kilka osób na ławce. Nie zdejmuję kasku, tylko unoszę szczękę, by szybko załatwić sprawę. Odsłaniam kotarę plastikowych koralików i wchodząc do sklepu pytam, czy można płacić kartą. Nie. Nie, to nie – myślę odwracając się na pięcie. Zaglądam więc do sąsiedniego, pytam o to samo i znowu słyszę, że nie. O kurczę, nie wesoło. Wracam do pierwszego i pytam sklepowej, czy jest tu skąd nabrać wody do picia. Aaa, tam jest woda – macha ręką przez okno na wiejski plac. Gdzie? No tam – znowu machnięcie na odlew w nicość. A do picia się nada? Nada się albo się nie nada! Aha. No, ale to może…, bo nie mam bułgarskich pieniędzy, kartą nie można… Poratowałaby pani butelką wody? Phi! – parsknięcie i odwrócenie obrażonej głowy. Zachodzę więc znowu do drugiego sklepu i do młodej sklepowej kieruję pokorną prośbę o butelkę wody do picia. Zza lady wychodzi jej mąż i wręcza mi upragnioną wodę. Serdecznie ściskam mu prawice i opuszczam wieś Церово.

Pyrkam przed siebie powoli rozglądając się na boki. Co ja sobie właściwie wyobrażałem!? Zajeżdżam wielkim, głośnym (i zapewne bardzo drogim) motocyklem na środek wsi, panoszę się w kasku i zbroi jak nadczłowiek-najeźdźca, który podbija świat lokalnych podludzi… I dziwię się, że nie jestem przyjęty z otwartymi ramionami!

Biwak na łące niedaleko rzeki, tuż przy niej nie ma się gdzie rozbić, zbyt żyzne i wilgotne siedliska. Rozkładam wilgotny z poprzedniej nocy namiot, by wysechł w popołudniowych promieniach słońca, a sam idę nad rzekę się umyć.

20250522_18395914041.jpg

20250522_20024114091.jpg

Łyk wody Baczkowo, danej od serca!

20250522_19451414071.jpg
Mech&Ścioła jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Iran 2022 – tym razem naprawdę! Dredd Trochę dalej 63 19.05.2025 20:16


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:09.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.