|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 494
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 2 godz 37 min 53 s
|
![]()
No i muszę przyznać, że trochę ducha wdarło się do serducha po dzisiejszej, rowerowej wycieczce do Sopotów.
Tradycja, to tradycja. Nie tylko ładne imię dla dziecka. Przynajmniej raz w sezonie jedziemy rowerowo do Sopotów. Najpierw musimy przemknąć koło Ergo Areny, następnie aleją rowerową śmigamy w kierunku łazienek południowych. Dalej przecinamy molo, mijamy łazienki północne i ten etap kończymy na granicy Wolnego Miasta Gdańska. Chodzi cały czas po głowie objechać tę granicę konkretniej niż do tej pory, bo sporo odcinków mam zaliczonych ale konkretniej, to wypada zaliczyć wszystkie dawne przejścia graniczne. Nie jest tez wcale tak łatwo tę granicę wytyczyć na mapie, bo próżno ją na mapie znaleźć. Są opracowania ale wypadało by dotrzeć do pełnej dokumentacji granicznej. Zapewne w jakiś archiwach da się je odnaleźć ale... aż tak mi się na razie nie chce w temacie dłubać. Tym niemniej nie jestem osamotniony i udało mi się znaleźć podobnych pasjonatów, którzy sporym wysiłkiem (zapewne) tę granicę wytyczyli i wynik ich pracy dostępny jest na stronie geocaschingu. Zatem możliwe, że temat jeszcze podejmę. Część osobników, którzy mnie znają, wiedzą już, że świat skurczył się dla mnie (niemal) do rozmiaru znanych powszechnie czterech liter. Przypominam balon, z którego uszło powietrze i to jeszcze nie było by dramatem ale formalnie, coś w tym balonie powinno zostać. Np. jakieś resztki rozumu? Niestety. fakt, miałem do tej pory sporo szczęścia, bo okoliczny mi, najbliższy eter uzupełniały ciekawe osobniki, zawsze (jednak) mądrzejsze ode mnie. Jest to już założenie do jakiegoś nieskomplikowanego równania, algorytmu. Idąc dalej za myślą tą złotą resztkami mózgu ułożyłem ów algorytm. Prezentowanie jego nie ma już sensu, ale najogólniej - jest to suma jednostkowych różnic. Zatem im więcej osobników, tym suma większa. Sigma = n(x1 +x2+ ... xN) gdzie: n = liczba osobników x = różnica w mądrości 1/Sigma = R gdzie: R = współczynnik udanego, społecznego współżycia. Ze wzoru wynikać by mogło, że nie ma dla mnie rozwiązania dla n=0 (najchętniej bym siebie izolował) ale... Takie rozwiązanie istnieje. Rozwiązania szukałem w masywie Riła na południowych stokach Maliowicy i... ...ale o tym poźniej. Zadań w Sopotach do wykonania mieliśmy kilka w tym jedno ulubione. Usiąść na tyłach Sheratona, przejść się końcem Monciaka i obserwować "życie w kurorcie". Już na początku wycieczki zdjąłem koszulkę, co spotkało się z dezaprobatą Strażnika Domowego. No nie tutaj... Na plaży, to tak ale nie tutaj! Uparłem się i... dobrze. Zatrzymujemy się przy ławce i zastanawiamy się czy w cieniu czy słońcu, gdy WTEM!!! Jakiś obcojęzyczny dżentelmen zwrócił się do mnie po angielsku czy ławeczka wolna? Mnie wystarczyło: ekskjuzmi ser... itd. by mój "balon" zaczął się ponownie wypełniać! Zwalniamy przestrzeń przy ławce, podchodzimy do "lepszej", siadamy: - Grubasiu... słyszałaś?! Zostaliśmy wzięci za kurortowych turystów! Więc jednak! Trzymamy fason. Śmiejemy się. Moja spalona na ciemny brąz cera... Trzy tygodnie na Bałkanach, dużo pracy własnej, ciężki trening, rygorystyczna dieta, dużo słońca i Alicji... Przyniosły efekty. Poniżej prezentuje siebie przed Bałkanami i po Bałkanach i jak mnie teraz odbieracie? ![]() Chyba warto było.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 494
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 2 godz 37 min 53 s
|
![]()
Kula waży 51kg.
Obciążasz kulę masą 223kg. Kula przysiada i wstaje do pozycji wyjściowej. Jak to możliwe? Możliwe gdy kula nosi imię Zuzanna.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 494
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 2 godz 37 min 53 s
|
![]()
Skąd się mają wziąć obowiązkowe kaski na głowę?
To jeszcze w ramach wizyty w Sopotach refleksja. Na granicy była koncepcja kąpieli ale koncepcja została przemyślana i kąpiel postanowiłem zaliczyć tam, gdzie gówno w Zatoce hulało dnia poprzedniego. Z rzutami komunalnych ścieków jest tak, że jak się pojawią dwa szczepy wspomniane w zbiorniku wcześniej, to na kijku wisi czerwona szmatka i jest ok. Nikt nie drąży tematu - dlaczego? Zatem dzisiaj/jutro/pojutrze... zrzuty, bo w godzinę awarii nie zlikwidujesz i... nic się nie dzieje. Jest upalnie, to ludzie ciągną na plaże. Wiszą czerwone flagi, ludzie się kąpią. Uśmiechnięte miasto Gdańsk, by ludzie nie sikali po pasie wydmowym, ogrodzili drutem rzeczony i jest świetnie. Wydmy nie są rozdeptywane. Toalet nie ma. Ja paczam skąd wieje a wieje z południa więc gówna płyną na północ, w kierunku Gdyni. Więc na północy kumuluje się gówno stare a bliżej Gdańska napływa świeże. Wybieram świeże. Docieramy do wejścia 77 (nasze, na granicy Jelitkowa z Sopotami) i zażywam kąpieli. Gdybym był złośliwy, powiedział bym matce dwójki małych dzieci, żeby zwróciła uwagę szkrabom, by lepiej nie piły gdańskich gówien, bo to... Ale nie jestem. O dziwo pani mówi po polsku i mógłbym... ale to nie moje dzieci. Czas pedagogizacji się skończył. Zresztą... Co ci młodzi wiedzą o gównie...? Lata 70/80/90-te... to były zrzuty! Poza komunalnymi mieliśmy na okrągło dostęp oleju do opalenia. Kiedyś istniało przekonanie, że jak się nasmarujesz ropą, to się szybciej opalisz. W latach 80-tych pojawiali się już pierwsi murzyni na ulicy (rzadko ale jednak) i człowiek zazdrościł opalenizny. O ropę było trudno, bo była reglamentowana ale w Zatoce skolko ugodna. Wtedy nie było sinicy, bo nie miała szans się rozwinąć i nie dlatego, że nie bylo jeszcze globalnego ocieplenia ale dlatego, że Zatoka była karmiona popłuczynami ze statków. Kary za "płukanie" były śmiesznie niskie więc co rusz fala tych zanieczyszczeń docierała do brzegu. Zachodnim armatorom opłacało się wpływać w nasze wody tylko po to, by płukać ładownie lu puste zbiorniki na mazut. To były piękne czasy. Wlazłeś do wody i woda zaraz spływała po tobie jak po kaczce. Ciemne obwódki wystarczyło rozetrzeć i już się mogłeś bez problemu opalać na murzyna. No i komary tak nie gryzły. Była taka jedna piękna plaża, z której nikt nie korzystał. Znaczy kocyk na chwilę, jak najbardziej. Pokaz muskulatury itp. ale do wody? Absolutnie. Taki urok był tej plaży. To tzw. plaża gdyńska. Przylega do niej basen portowy. Cumuje tam Burza, Dar Pomorza do dzisiaj. Woda pachniała tam "portem". Zapach jak w starym, zaniedbanym warsztacie samochodowym, którego posadzka przyjęła setki litrów przepalonego oleju w tym przekładniowego. Ten śmierdzi najlepiej. Na wodzie "tęcza". Wspaniała gra skrzących się w słońcu kolorów. W zależności od wiatru/pływu w jakimś "kącie" basenu gromadziły się wszystkie zanieczyszczenia luźno pływające, pod postącia charakterystycznego kożucha. No jakoś to z czasem ten basen opuszczało (fizyka cieczy) i znajdowało nowe życie przy plaży. Plaży gdyńskiej. Więcej uwagi poświęcił bym Zatoce Puckiej ale nie chcę się narazić Kaszubom. Za komuny kąpiel w tej zatoce, to już był akt... chwilowo nie znajduję porównania. Ja do dzisiaj nie mam w sobie tyle determinacji, by po tej strony mierzei wejść do wody ale od strony morza - jak najbardziej. Przez wiele lat jeździłem latem "na Hel" i ochoczo zażywałem kąpieli w morzu. Jest takie powiedzenie: wypłynąć na czyste morze. To juz wiecie, skąd się wzięło. A skąd mają się wziąć... obowiązkowe kaski dla rowerzystów...? Ja mam odpowiedź. Winni są kierowcy. To nie rowerzyści jeżdżą po ścieżkach rowerowych. To kierowcy. Motocykli, aut, ciężarówek, autobusów itd. To oni są winni. To oni są winni tych karygodnych zachowań. Tych piętnowanych. Ich kulminacja (tych piętnowanych zachowań) znajduje miejsce na ścieżce rowerowej, tej najlepszej w Trójmieście, co biegnie brzegiem Zatoki. Mnóstwo jest kierowców - wszelkich pojazdów mechanicznych, którzy uwielbiają stać w korkach. Nie wiedziałem, że tak dużo ale tak jest. Oni wszyscy się zmawiają (ja z nimi) i stajemy do zawodów na rzeczonej ścieżce. Ciekawe, że dotyczy też tych, którzy nie lubią, oni też do tych zawodów stają. Nagrodą jest brak widoku morza. Plusem dużym tych zawodów jest to, że nie ma przegranych. Te zawody, to de ja vu. Tour de De Ja Vu czyli jak to fajnie drzewiej bywało, kiedy jechałeś jak chciałeś. Byłeś wolny. Mogłeś przypier... w pieszego i spokojnie uciec z miejsca zdarzenia. Niestety... Rząd wymyślił, i wprowadzi dla wszystkich rowerzystów obowiązkowe kaski. To będzie kolejny krok by zapewnić obywatelom narodowe bezpieczeństwo. Ja bym poszedł krok dalej i wprowadził przepis, który będzie nakazywał zakładanie pieszemu kasku na głowę o ile ścieżka rowerowa będzie towarzyszyć (w bezpośrednim sąsiedztwie) ścieżce dla pieszych i to samo dla... kierowców. Dlaczego nie? Bezpieczeństwo na drodze to podstawa. I tu nie powinno być przestrzeni dla jakiejkolwiek dyskusji. OBOWIĄZKOWO, skoro jesteśmy idiotami. Można by pójść jeszcze dalej. Skoro f-cznie jesteśmy idiotami (ja też, żeby nie było), to w sumie najprościej było by nakazać noszenia kasków wszystkim od 6-tej do 22-giej z zaleceniem, by również kaski nosić w domu. Skąd mi to wszystko przychodzi do idiotycznej głowy?
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
Zarejestrowany: Nov 2022
Posty: 4
Motocykl: RD03
![]() Online: 4 dni 17 godz 32 min 8 s
|
![]() Cytat:
Wysłane z mojego H3113 przy użyciu Tapatalka |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 494
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 2 godz 37 min 53 s
|
![]()
W nawiązaniu do "dziecka w górach", jeszcze taki wtręt.
Pozornie bez związku ale taki jest.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2018
Miasto: Olsztyn (Wa-Ma)
Posty: 305
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: mój 3,5
![]() Online: 1 tydzień 4 dni 16 godz 49 min 31 s
|
![]()
Jedyne zdarzenie z koniem i namiotem, jakie pamiętam to było gdzieś na pograniczu Mazowsza, Mazur i Podlasia wiele lat temu. Pytanie - to taka zwykła zaczepka, czy też tam byłeś, a ja nie kojarzę
![]() Odpowiedź : rżał po... końsku ![]() P.S. Wypadało odpowiedzieć, sorki...
__________________
Psy szczekają, a motocykl jedzie dalej... |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 494
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 2 godz 37 min 53 s
|
![]()
To ja się jeszcze na moment wbiję;
Jeszcze chwila, układam klocki. Zbieram się do elaboratu. El - to ja, borat - po węgiersku "brat". Co się stanęło, że ten zestaw borat Ela - przestał fungować? Do tego stopnia, że dzisiaj spadłem z drabiny. Znaczy wiedziałem, że spadnę, bo drabinie się omskło. Ratując siebie, "cichym ścigałem go lotem"... Swój cień ścigałem. W pewnym momencie zgasło światło... Cdn.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
Zarejestrowany: Nov 2022
Posty: 4
Motocykl: RD03
![]() Online: 4 dni 17 godz 32 min 8 s
|
![]() Cytat:
Pozdr Wysłane z mojego H3113 przy użyciu Tapatalka |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reszel
Posty: 832
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 4 miesiące 2 tygodni 3 godz 25 min 23 s
|
![]()
Nawiązując do dziecka w górach, jeszcze.
Pozwolę, sobie przedstawić Panie Darku, swoją historię. Pisaną z perspektywy niedoszłej ofiary takiego zgłoszenia. U nas w Kawiarni Szkockiej, co to by tutaj nie zaśmiecać. |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 494
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 2 godz 37 min 53 s
|
![]() Tak... wspomniałeś Luti tę historię bodaj w tym wątku nawet, przy okazji mojej pierwszej ekspedycji w świat. Miałem wtedy 8 lat i zostałem wyekspediowany pociągiem sam do wsi zabitej dechami na Podlasiu u zbiegu wielu kultur. Wieś niezelektryfikowana, żyjąca od rana do wieczora. Żywcem niemal wyjęta z Konopielki - kaziukowa. Nauczycielką (akurat) była moja babcia - już nie młoda, której udało się z kolei swoje dzieci wyekspediować do wielkiego miasta. Jedno na północ, drugie na południe. Jedno nad morze - uczyć rosyjskiego, drugie pod ziemię - fedrować węgiel. Po dziadku zostały tylko piękne historie. babcia, która była na owe czasy wysoka kobietą (170cm) sięgała dziadkowi do łokcia ledwie. Ostało się jedno zdjęcie dziadka, stąd wiem. Będzie jeszcze o dziadku, z którego coś mam. To coś najwyraźniej odziedziczył Kacper, mój wnuk. To "coś" należy umiejętnie pielęgnować. Nie miał możliwości o tę pielęgnację dziadek zadbać, bo na drodze stanął mu Stalin, Adolf, Stalin i... ślad po dziadku zaginął. Powtórzę, co streściłem u Fazika... "Jesteś obywatelem świata" - brzmi tak ponętnie... Podróżujesz, pracujesz przy laptopie, mówisz po angielsku. Wszędzie czujesz się jak w domu. Ale to jest iluzja. Bo obywatel świata nie ma ojczyzny.. A człowiek bez ojczyzny jest po prostu bezdusznym konsumentem, niczym się nie różni od zwierzęcia trzymanego i tuczonego na rzeź. "Obywatel globalny" nie ma korzeni, nie ma lokalnych społeczności (i tu forum AT w realu ma duży plus), nie ma grobów, do których można powrócić w listopadzie, aby rozważyć pamięć o tych, których kiedyś kochał. Zamiast tego ma kartę kredytową, subskrypcję Netflixa i bilet na tania linię lotniczą. Zamiast korzeni otrzymuje punkty lojalnościowe. Zamiast opowieści opowiadanych przez swoich przodków, słucha influenserów. System potrzebuje, żebyś uwierzył w te bajkę. Bo człowiek z korzeniami może się buntować - SZACUNEK TOMKU: za swoją rodzinę, za ojczyznę, za pamięć o przodkach... Ale człowiek "znikąd" nie ma za kogo umierać. Będzie więc żył, pracował, spożywał - az do końca. Globalizacja daje ci iluzje wolności tylko po to, by odebrać ci wszystko, co czyni cię wolnym: dom, rodzinę, społeczność, tradycję... Zamiast tego dostajesz subskrypcję sensu zycia: streaming, aplikacje randowe, kredyt hioteczny na mieszkanie w 15-sto minutowym mieście, które nie należy do ciebie ani cię nie wita. Bo obywatel świata jest tak naprawdę - nikim. I to jest moje osobiste zadanie, ostatnia wyprawa... Stąd do przeszłości. Po drodze uporządkowanie wielu spraw... Wczoraj, zamykając wieloletni remont chaty spadłem sobie z drabiny. Życie upomniało się o mnie. W moim (zaniedbanym) wieku, upadek z "metr dwadzieścia" to lot do piekieł. Ja za upałami nie przepadam. Mój komfort to 17st. Zawsze spadałem na "cztery łapy" i tym razem się udało. Więc najpierw przelecimy się po remoncie. To dla tych (kilka krótkich historii), którzy nie wierzą do końća w siebie, nie widzą siebie w określonym miejscu i nagle robią coś, czego nie wielu by się po nich spodziewało. Ale mają coś... Co być może odziedziczyli w procesie przekazywania igreków. Będzie na początek jednak o dziecku w górach.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 | Mat | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 19.04.2013 08:15 |