|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,385
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 2 godz 37 min 34 s
|
![]()
Pozostało nam poopalać sie trochę i zjechać w dół.Enduro nie pęka i zgodnie stwierdziliśmy,że góra obroniła się z jednej strony to padnie z drugiej.
Zjeżdżając z góry pozazdrościłem kolegom przemierzającym stepy Azji i także zdobyłem swoje trofeum ,które koledzy przymocowali do mojego stelaża. Szacun na mieście i miny innych bajkerów bezcenne. Od tej pory budziłem podziw i grozę.Wszak irbis tudzież inny dziki zwierz zdobi nie każdą ścianę a co dopiero motocykl. Wracając wszyscy jechaliśmy dużo śmielej lecz nikt nie pomyślał, że coraz bardziej robi się krucho z paliwem. Mieliśmy tankować z drugiej strony na wysokości Ranca. Zadecydowaliśmy,że śpimy pod namiotem a najbardziej odpowiednim miejscem wydawało się być jezioro Vidra. Po drodze spotkaliśmy dwóch motocyklistów ,ktorych serdecznie pozdrowiliśmy,ja nawet zatrzymałem się na krótką wymianę zdań. -Siema wjeżdżaliście Transalpiną na Urdele -Nie my tylko turystycznie.. -Aha O co chodzi sobie myślę?(Może nie wiedzieli o czym mówię albo seplenię) Wsiedli na swoje maszyny dodam turystyczne enduro i odjechali... Nie dopisuje nic więcej co by nie wzbudzać zbędnych podniet. Jezioro wydawało się być duże, ale nigdzie nie zauważaliśmy zjazdu w miejsce nadające się na nocleg. Kontrolki rezerwy zaczęły zapalać się jak głupie.W końcu na oparach czterech motocykli znaleźliśmy miejsce na biwak. Minęliśmy jakieś opuszczone ośrodki wczasowe,które pewnie kiedyś kwitły i przynosiły spore zyski.Stan lustra wody utrzymywał się nisko.Nie mam pojęcia czy taka pora roku czy ze względu na to, że woda spływa gdzie indziej życie tam zamarło. Nam to oczywiście nie przeszkadzało a brak towarzystwa był wskazany. Wracając do ilości paliwa zdecydowaliśmy się podzielić na dwie grupy. Gs i Aprilia zostały rąbać drzewo i rozpalać ognisko a afryki jako wielbłądy pojechały po benzynę. Stacja była ok 20 km za górami. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Miasto: Polska poł.-wsch.
Posty: 1,007
![]() Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 42 min 37 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,385
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 2 godz 37 min 34 s
|
![]()
Ruszyłem za Wojtkiem.No i Wojtuś pokazał pazury.Te same sprzęty te same opony. Wojtuś całą wycieczkę trzymał się ostatni a na tych oesach odwalił mnie sporo.Bez bagaży folgowaliśmy naprawdę ostro.
Niestety nie miałem na co zrzucić i musiałem pokłonić się przed nim. Tak, tak przecież my faceci nigdy ze sobą nie rywalizujemy... Dojeżdżamy do wskazanej stacji a tu ZONK.! Stacja zamknięta. "ładny hu... panno Basiu pomyślałem" -zlewamy paliwo na jednego sprzęta? -Nie ma sensu próbujemy dojechać. Luk na mape i mamy 50 km do najbliższego miasta. "Lecim na Szczecin". Wyszło,że dojechaliśmy na jakiś oparach i udało się zatankować. Zadowoleni ruszyliśmy na zakupy. Jak zwykle najwięcej miejsca zajmowały w kufrach towary pierwszej potrzeby a powrót do kolegów odbywał się po ciemku czego nie polecam w Rumunii. Istne Zoo biega po drogach.Światła w RD 04 się do tego nie nadają. Tak wiem kolego Wieczny może zapgrejduje kiedyś te od Żuka albo Stara. Ostatni zakręt prze jeziorem i jakby powiedział Deptul w ciemnym tunelu. "Ja w prawo a Afra w lewo to znowu ja kontruje Afra w prawo ja w lewo" Efekt leże:-) Tym razem Błażusiak nie dał rady. Wojtek poleciał a ja kontroluje czy flaszki całe i ciągnę z pleców niczym Pudzian, że niby nic się nie stało. Dojeżdżamy do znudzonych chłopaków i rozpalonego ogniska... Uffffff Zaczęło się robić zimno. Góry to góry i Maniek wyciągnął zakamuflowaną flachę.Żar ogniska suszył buciory i wprowadził nas w błogostan. Następnie upiekliśmy kiełbasy dziwnej proweniencji przypominające w smaku coś między mamutem a osłem. Najważniejsze ,że jedzenie było rumuńskie, lokalne i smaczne . Nikt nie narzekał a uszy się trzęsły Pogadaliśmy jeszcze trochę o planach na kolejny dzień i nadszedł czas snu.Jako,że nie za bardzo chciało mi się rozkładać namiotu wprosiłem się do Mariusza. Nie mogłem wybrzydzać także dopiero nad ranem zwróciłem mu uwagę, że świszcze jak świstak.(jakaś nie znana mi odmiana chrapania). Zwymyślał mnie jednak w półśnie i zaakceptowałem ten stan rzeczy. Wychodząc z namiotu zauważyłem,że na motocyklach osadził się szron, który ustępował wraz z promieniami porannego słońca. |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
transalpina rumunia nocleg | Evvil | Przygotowania do wyjazdów | 12 | 11.07.2015 21:42 |
Hjc multi | KML | Kaski | 12 | 24.09.2012 15:19 |