|
|
|||||||
| Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
![]() |
|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
|
|
|
#1 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 702
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 11 godz 50 min 38 s
|
Gniazdo os zostało wczoraj zlikwidowane. Zauważyłem, ze budują nowe. W miejscu bardziej bezpiecznym dla otoczenia. Nie naruszają mojego bezpośredniego terytorium na Przystanku Oliwa. Ja uszanuję ich wybór. Można żyć koło siebie.
Po załatwieniu tematu - możemy spokojnie ruszyć na Zlot Graniczny. Dzisiaj palenie ognisk. Jutro wyznaczenie granicy nowej republiki - Globusa PeEl. W 2007-ym przemierzałem Elwoodem północny brzeg Issyk Kul na wschód, w kierunku przejścia granicznego z KAZ.. W okolicach Kara Czunkur trafiłem na klasyczną, kirgiską wersję Buszkaszi. No nie szło odpuścić. Zawody cudo. Po zawodach rozdanie nagród i powolne zamykanie imprezy. Ja się świetnie nadaję na zamykanie wszelkich imprez, zajrzałem więc do jednego, dużego namiotu, gdzie celebrowano sukces "swojej" drużyny. Zajrzałem i nie było opcji, by nie poświętować przyszło z sukcesorami sukcesu. Akurat trafiłem na konkurs śpiewania. Stałem się z mety "gościem honorowym", zaproszono więc i mnie do wyrażenia uczuć śpiewem.. Mając na uwadze to, co widziałem, czyli pokaz kunsztu jazdy konnej (nie żadnego tam "anglezowania") wziąłem oddech i... Nikt nie rozumiał słów ale "siła przekazu" była ogromna duchem, wywołała duże emocje. Dostałem burzę braw, ktoś zapytał o czym pieśń? - O małym, Wielkim Rycerzu. Naprawdę nie musiałem więcej tłumaczyć. Jeżeli miałbym napisać, co mnie ukształtowało "pierwotnie" (kipisz górsko-stepowy), to siła przekazu telewizyjnej wersji Przygód Pana Michała w pierwszym, czarno-białym wydaniu. Pamiętam - jak dziś, pierwszy odcinek serialu, wyemitowany w 1969-tym roku. Miałem dokładnie tyle lat, co mój Kacperek dzisiaj. Wspomniałem o młynarzu, który "uleczył" się w pokrzywach. Następnego dnia musiałem podejść do bankomatu z rana i Kacperek poszedł ze mną. Po drodze zauważył siedlisko pokrzyw. - Dziadek, a mogę dotknąć pokrzywy? Możesz, pewnie. Jak będziesz się delikatnie z nią obchodził, to może się nawet nie poparzysz. Kacper "dotykał" zwiększając "natężenie". - Aj! Pali. I... nic. - A gdzie pali? Pokazał na kłąb kciuka i tyle byle dalszego "palenia". Zero dalszej reakcji. Sam zdecydował i zaliczył proces poznawczy. W nagrodę opowiedziałem mu, jak u babci Władzi na wsi przebrałem się za Winnetou i w samych gatkach przepasanych wiechcią słomy, na boso zakładałem orle gniazdo na wierzbie przy stawie. Nagle gałąź wierzby się pode mną załamała i dziadek spadł w samo pokrzywowe epicentrum pod wierzbą! - I co?! Nikt dotąd - odpowiadam, i chyba nigdy potem, nikt nie słyszał tak drącego się w niebogłosy wodza Indian. Dziadka paliło całe ciało! - Ale wyzdrowiałeś?! No jasne! Nigdy potem nie wlazłem na golasa na żadne drzewo, pod którym rozrosły się pokrzywy ![]()
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|
|
|
#2 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 702
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 11 godz 50 min 38 s
|
Wróciłem z łona na bezłonie.
No może nie do końca bezłonie ale to inny świat. Na łonie pozostał Brat Michał - pustelnik. Przechodzi przemianę. ![]() Wieczorne kątemplucie. Rankiem doniosły... ![]() ...krok w nową rzeczywistość. Potem kolejne kroki inicjacji... ![]() Ablucje. ![]() Potem żucie... ![]() ...pszczół. Tak, to dzisiaj wygląda... ![]() ...plaster w sensie. Na łonie zaś dziwy takie... ![]() i... ![]() ...owakie. W sensie jajka dziwne takie. Z jednym żółtkiem. I w ogóle... Dziwnie. Widziałem w okolicy ministra rolnictwa bez krawata, w gaciach samych. ![]() ![]() Jak to minister... Na liczne pytania kręcił (sękacza wyborczego gratis). Zresztą może to nie minister ale dziennikarz z tvp3 stojący obok ministra, pozdrawiał ministerialną świtę, odczytując długa listę świtującycvh i świtezianek. Potem wszyscy dziękowali. Brawa dostał jednak tylko jeden. Ten, co przemówienie streścił do zwykłego: - Dziękuję. Bawcie się dobrze. To był Brat Andrzej. Ojciec prowadzący Brata Michała, któren by być zaincjowany do końca, musiał pożegnać jedyną. ![]() Potem Narwianki zaśpiewały o tacie, co miał kosę i synu, co miał tatę z kosą i że potem obaj razem przepili siano. ![]() Dziwne to wszystko. 11-letni syn sąsiada jeździ traktorem aż miło, krowę wydoić umie, tymczasem my... ![]()
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|