![]() |
|
Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
![]() |
#1 | |
Ajde Jano
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,704
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 9 miesiące 2 tygodni 6 dni 13 godz 56 min 35 s
|
![]() Cytat:
![]()
__________________
BMW Club Praha 001 1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem. 2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 486
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 23 godz 57 min 3 s
|
![]()
A i my z Krymem wiązaliśmy ogromne nadzieje.
Mickiewicz a sprawa krymska itd. Pierwsza aneksja Krymu, to misterna gra faworyta Katarzyny II - Grigorija Potiomkina, który przy Katarzynie dorobił się ogromnego majątku. Potiomkin zyskał tytuł Księcia Taurydzkiego (Krym nazywany był w Rosji Taurydą) i został szczęśliwym posiadaczem ogromnych dóbr na Kijowszczyźnie i Bracławszczyźnie. "Jego zadaniem było dbanie o dobry nastrój Imperatorowej. O rozrywki, doznania artystyczne i intelektualne, marzenia, pragnienia. Choć Krym był już rosyjski, trzeba się było postarać, by także na drodze wiodącej z Sankt Petersburga na Krym, a zwłaszcza na terenach nadczarnomorskich, wydartych z rąk Tatarów, wszystko lśniło, kwitło i śpiewało, jakby ta ziemia od zawsze była rosyjska. Folklor z reguły robi korzystne wrażenie na władcach. Potiomkin wiedział, że aby zadowolić Imperatorową trzeba uczynić lud szczęśliwym. Ten syn niższego oficera z okolic Smoleńska sam był przecież kiedyś "ludem". Pamiętne zatem były podczas "wielkiej inspekcji" carycy w 1778 roku, jej uroczystej podróży na Krym wraz z monumentalnym orszakiem festyny ludowe pełne muzyki i śpiewów. Postojów według kronikarzy, do których należał Georg von Helbig, autor pierwszej wydanej na Zachodzie biografii Potiomkina, było siedemdziesiąt sześć. Miejscowości, które odwiedzano po drodze doprowadzone zostały do stanu wręcz idealnego. Naprawiono drogi i płoty, świeżo bielono domy. Cieszyły oko rozkwitłe kwiaty przytargane w wiadrach prosto z pałacowych oranżerii i wsadzone do ziemi. Na gałęziach i parkanach porozwieszano dzwonki. Kwitł w miasteczkach przy krymskiej trasie handel, na drogach turkotały raźno wozy pełne zboża. Nikt nie kradł, nikt się nie zataczał, nie złorzeczył, nie przeklinał, dobrobyt zaglądał ludziom w oczy." Wiedza o tym, czym były Wioski Potiomkinowskie stała się dostępna w Europie dzięki Georgowi von Helbigowi, radcy w poselstwie księcia Saksonii w Petersburgu. Przeczytał uważnie jego książkę także Adam Mickiewicz. Cóż... Utrata Krymu przez Tatarów była skutkiem przegranej wojny 1768-77 przez Turcję, wybuchłej nomen omen w wyniku spalenia obozu Konfederatów Barskich, uciekających przed Kozakami. Powodów upadku było więcej. Gdy po wojnie z Turcją tatarski tron w Bachczysaraju objął wykształcony na zachodzie snob i lekkoduch Szachin Girej, uwiedziony grą carycy (przekupiony pochlebstwami i wyrafinowanymi uciechami) zrzekł się władzy i został okrzyknięty... kolaborantem, kłamcą, tchórzem. Oczywista przez tatarów krymskich. Następnie dla zachowania pozorów trzymano go w areszcie domowym a mirzów (szlachtę tatarską) przekonywano, że że mogą być spokojni o przyszłość swojej własności, tradycji, obyczajów i religii. Łapówki i seria intryg rozmiękczyły do końca część elit tatarskiej społeczności. Na zachodzie piano z sympatii do Rosji, bo w końcu okiełznano barbarzyńców... Ale i my fizycznie byliśmy na Krymie. Za sprawką Leona Potockiego i jego Pałacu Liwadyjskiego z katolicka kaplicą, który nabył w Liwadii ziemię i zafundował sobie posiadłość. Po śmierci Leona posiadłość kupił car Aleksander II. Żywota dokonał tutaj Aleksander III. W ramach Konferencji Jałtańskiej (zespół Liwadia została dzielnica Jałty) rezydował tam Roosvelt. Leon Potocki (herbu Złota Pilawa z linii prymasowskiej), akurat zasłużył się dla kraju. Historia Złotej Ordy, bo to jej spadkobiercami byli Tatarzy krymscy (a Złota Orda - imperium Czyngiz Chana), to równolegle historia upadku IRP. Najazdy tatarskie na południowe kresy, które miały miejsce przez ponad trzy stulecia (od XVI do XVIIIw.) pustoszyły i sukcesywnie wyludniały te tereny. Szacuje się, że w wyniku branek - czysty, żywy handel niewolnictwem (główne źródło dochodu Złotej Ordy) IRP straciła około 3mln ludzi. Uwzględniając współczesną tym czasom demografię, były to straty ogromne. OGROMNE. W tym kontekście (historycznym) jedyną spuścizną obecnej Ukrainy może być (dla mnie, trzeba by jednakowoż zapytać AI - prawda?) Ruś Halicka a i te tereny były najeżdżane regularnie przez Tatarów zwłaszcza pod protektoratem tureckim. Zresztą to w bezpośrednim naszym sąsiedztwie najlepiej rozwijał się nacjonalizm ukraiński. Bardzo łatwo jest dzielić wielonarodowe nacje. Stąd, jadąc na Bałkany zawsze wracam z takim obrazem. Był jeden czynnik, który jednoczył - wiara/wyznanie. Drugim - język. Trzecim - wspólny wróg. Zanim zanurzę się w fale Czarnego Morza pytanie: Z którym/którymi (z obecnych) polskimi politykami najlepiej kojarzy się wam Szachin Girej? Nie musicie tutaj odpowiadać. Możemy się nie interesować polityką, polityka i tak zainteresuje się wami. Szczerze pisząc, moim (niczym branki dla Tararów) marzeniem było wyrwać się z polskiej rzeczywistości. Wyrwać się z kraju, którego praktycznie już nie ma. Bardziej nawet krainy czyli terenów przyległych do Wisły, zamieszkiwanych przez uśmiechniętych ludzi. Ludzi, którzy zgodnie z AI powszechnie uważają Pudziana za celebrytę. Nie... to nie jest oskarżenie. Niezwykle świadom własnych słabości, także i z tego powodu zapragnąłem "uciec" z Polski. Dlatego obiecałem sobie, że nie dam się wciągnąć w żadne dyskursy z nikim. Nikim spotkanym po drodze. Znaczy - nie brać w spontanicznych dyskursach udziału. Prawie mi się udało... Prawie... Bo miałem zaplanowane dwa spotkania. Jedno na Uniwersytecie Sofijskim im. Klemensa z Ohrydy, drugie na Uniwersytecie Politechnica w Timisoarze. Udało się w Sofii... ![]() ![]() ...gdzie zamierzam podjąć pracę na Wydziale Nauczania Początkowego z wykładowym językiem węgierskim. Ale o tym później... Wcześniej dodam jeszcze, że drugie odrodzenie Bułgarii miało miejsce po przegranej przez Turków wojny z Rosją w 1877r. Gdyby przeszły ustalenia Traktatu w San Stefano (praktycznie) Rosja zyskała by dostęp do Morza Egejskiego a księstwo Bułgarii (pod rosyjskim protektoratem) obszar marzenie. Stało się jednak inaczej ale... O tym później. Tymczasem...
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 486
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 23 godz 57 min 3 s
|
![]()
Drugiego dnia, dokonaliśmy przeglądu łazienek.
Jak w Sopocie, zastajemy na miejscu południowe i północne. Po środku bulwar primorski, okalający półwysep primorski. ![]() Widok na południowe, z których wracamy. Ciągną się daleko poza ograniczającą widok budkę. Zwizytowaliąmy koniec, a jakże. ![]() Bulwarzymy. ![]() Wizytujemy północne. ![]() Tak... ...zdecydowanie północne. Wracamy celem uzbrojenia się. ![]() Uzbrojenie. ![]() Rozbrojenie. Wczorajsze popołudnie i dzisiejsza inspekcja pozwoliły nam na ustalenie podstawowych warunków bytowania. Przede wszystkim dostęp do zaopatrzenia i miejsca produkcji melaniny. Przy okazji organizacji backpakingu czyli transportu niezbędnych do plażowania się materiałów. Rolę lodówki plażowej spełniła doskonale torba na medykamenty. Spadek po sponsoringu moich kolegów - hurtowni medycznej w sensie, którą oni z powodzeniem prowadzą. Poza rozbudowaną, profesjonalną apteką zafundowali nam (uczestnikom wyrypy Śladami Grąbczewskiego) komplet opon. Torba na medykamenty wykładana była na czas transportu i bytowania zamrożonymi wkładami, które akuratnio mieściły się w apartamentowej lodówce (w zamrażarce jej w sensie). Apartament w pełni zaspakajał nasze potrzeby, moje klimatyzacja. 25m2, które kosztowały nabywcę 850€/m2 i biorąc pod uwagę nieodległe czasy zakupu uznałem to, za dobry interes dla Serba udającego greka, który nie ma bezpośredniego dostępu do morza. Co ciekawe, większość właścicieli doskonale porozumiewała się językiem polskim, który dominował to miejsce i tereny przyległe. Zupełnie nam to nie przeszkadzało, bo apartament służył nam do tego, do czego miał służyć. Przede wszystkim odpoczynku. Pierwszego dnia pobytu zmienił się nam dostawca telefoniczny i przy okazji pozbyłem się kilku nr telefonów bez mojego udziału. Coś tam synchronizacja nie zagrała ale przyjąłem to jako dar eteru. Brakowało jednego... Prawdziwego targu jakie z powodzeniem spotykaliśmy w Macedonii (jeszcze) w odpowiednikach podobnych, turystycznych miejsc. Np. w Ohrydzie czy Strudze itp. Ale już w Albanii nie. Podobna sytuacja jak tutaj. W ogóle Bałkany mi powoli odjeżdżają... Zmiany, jakie się dokonują (nieuchronnie) napawają smutną refleksją... Wszyscy oni pragną tego, co uśmiechnięty coraz bardziej globus pl. Pragną zobaczyć to, co ja po powrocie do domu. F-rę z PGE za energię elektryczną, której główną pozycją jest opłata za CO2. Ponad 50% ceny... Nie będę już pisał w imię czego, bo Wiechów u nas dostatek, nie przekrzyczę.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 486
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 23 godz 57 min 3 s
|
![]()
Dnia trzeciego dysponuję już paragonami grozy. Nie jestem głupi... Cudzymi.
Przejdźmy do konkretów. W Bułgarii tanie są dwa produkty. Piwo i paliwo. To z tych na "p". Tanie jest jest jeszcze to na "s". To, po co niby przyjeżdżają tu wszyscy. No więc ja nie narzekam. Gdyby piwo było drogie... Ja mam już klocki prawie poukładane. Pierwszy raz byłem w Bułgarii w... ponad 50 lat temu. Wyjadałem w Widinie, w ogrodzie zaprzyjaźnionego z mamą profesora niedojrzałe jeszcze winogrona. One sobie po prostu rosły w ogrodzie! Na targu w Widinie arbuzy leżały jak kartofle w piwnicy na zimę, w potężnych stosach. do tego stragany uginały się pod ciężarem pozostałych egzotycznych owoców - brzoskwiń i moreli. Żadne tam śliwki czy jakieś jabłka. I jeszcze figi! Te też rosły w ogrodzie na drzewie. Do dziś pamiętam ten intensywny zapach drzewa figowego. Trudno go pomylić z innym... No może z przefermentowanymi fusami winnymi. Tyle pamiętam ze stołu. Aaa... jeszcze carewicę! Carewica raste na poleto. Do dzisiaj toczka w toczkę. Robili z carewicy makę, z mąki chleb. Dzisiaj wszystko się na tym globusie pomieszało... ale nie o tym. Wnuk profesora jest dzisiaj rektorem uniwersytetu sofijskiego. Zależało mi, by go odnaleźć. Udało się. O tym później. 50 lat temu takie czasy były, że za trzyosobowy namiot (harcerski klasyk) w Bułgarii można było otrzymać 120 lewa. Ja to pamiętam, bo za 120 lewa mogliśmy spędzić extra w Złotych Piaskach dwa tygodnie. Znaczy mama, siostra i ja. Pan profesor pomógł sprzedać (wszystko było wcześniej umówione) i mieliśmy wspaniałe wakacje w drugiej połowie sierpnia. W PRL-u nie było globalnego ocieplenia i "u nas" nad morzem była już wtedy jesień. A tu...? Gorące piaski, ciepłe morze i słońce od rana do wieczora. Ech... Tymczasem robię przerwę, bo zaprzęgają nowego prezydenta globusa pl. Muszę to zobaczyć.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 486
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 23 godz 57 min 3 s
|
![]()
Prezydent zaprzęgnięty. Podziękował poprzedniemu za wiele sukcesów.
W istocie za minionej prezydentury zaczęliśmy tracić suwerenność. Tak to jest jak się próbuje braki testosteronem uzupełniać z przesadą zewnętrznym i karmić elektorat fruktami. Od strony fizjologicznej dawno już poznane procesy. Mega zdrowiu służą ale... To już ostatnie tego rodzaju uwagi. Czynię je, bo tak zawsze po Bałkanach mam. Łatwiej szukać przyczyn upadku poza własnym podwórkiem. W związku z powyższym zgłaszam samokrytykę, bo sam jestem upadkiem. Robiłem m-c temu parapetówkę, to zjawiły się tylko dwa osobniki. Nikt z rodziny, tylko kumpel, co ma dużo czasu i drugi, który nie ma gdzie mieszkać. Ci, co mieli najbliżej, to już w ogóle. Jeden z nich, to nawet uciekł nad morze z Podlasia. Potem mnie w sobotę przed wyjazdem odwiedził, jak już mógł spokojnie wracać na Podlasie ale tylko dlatego, że potrzebował kompresora. Jak ci jedna osoba mówi, że jesteś do dupy - możesz zignorować. Jak dwie? Też. Na szczęście było ich tylko dwóch. Tymczasem dnia trzeciego rankiem Strażnik Domowy poszła sobie popływać w basenie. Rano pusto i widzi, że ktoś tam rzeźbi baseny... To też poszła porzeźbić. Ja zostałem na balkonie. Rano jest przyjemnie rześko. Morze robi swoje i bryza też. Ważne, morze nie jest zupą. Drobny minus taki, że za dnia panuje duża różnica temperatur i bryza konkretnie wieje ale chłodzi. Do plaży nie mam uwag. Do "naszej" znaczy. Ten nasz kawałek piasku nie jest obłożony komercyjnymi parasolami. 200m wolnego na 7-niu kilometrach? Mamy parasol własny. No więc Strażnik Domowy pływa, ja podziwiam jej pływanie, bo sam nie umiem. Opieram się podziwiając o balustradę i kątem oczu widzę sąsiadkę. Sąsiadka stoi w... żakiecie i wpatruje się w eter jak (za przeproszeniem) krowa na pociąg. Ponieważ obiecałem sobie solennie, że choćby skały srały nie wdam się z nikim w żadną, nawet najkrótszą wymianę zdań. Bezwzględnie! Dlatego... mówię: - Dzień dobry.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 486
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 23 godz 57 min 3 s
|
![]()
Pani się odwraca i widzę... oczy załzawione.
Fajnie musiało być, skoro ze łzami pani Primorsko żegna. - Dzień dobry... Mógłby mi pan pomóc? W czym mogę pani pomóc? - Mąż musiał szybko w interesach wyjechać i walizkę wrzucił na górną półkę w szafie. Nie jestem wstanie jej zdjąć... Mówią do mnie oczy smutne łzawe... Ok. Zaraz podejdę i walizkę zdejmiemy. Wypada wyskoczyć z pidżamowych gatek, brzuch wciągnąć i takie tam. Chwilę potem ściągam walizkę, która waży tyle, co mój Strażnik Domowy. 52 kilo w ciele kobiety a w walizce... Zdjąłem i tak stoimy. Kobitka w wieku 30 między 50. Takie czasy, że masz problem z określeniem... Swoje zrobiłem, zgodnie z obietnicą powinienem się zwijać. - Skąd te łzy w oczach...? Kobitka w odpowiedzi chowa twarz w dłoniach i... jak nie wybuchnie płaczem krokodylim! Mąż mnie zdradza... Kwadrans później niecały wiem więcej. Imię swojskie, lat 36. Matka... trójki dzieci. Trzech chłopaków. Najstarszy... 18 lat. Dalej 16,5 + 10. Stary f-cznie w biznesach przyleciał i bardzo się spieszył. tak się spieszył, że zostawił telefon. Zaraz potem telefon się rozdzwonił. Jeden numer. Pewnie coś ważnego ale telefon męża święta rzecz. Praca, praca, praca... On zarabia pieniądze, nie ma czasu. Kobitka nie pracuje, wychowuje dzieciaki i ma co robić. Więc dobra żona nie odbiera ale przychodzi sms. Może to ważne, może od męża... Sms odczytuje i... Stała tak dobre pół godziny, zanim usłyszała moje "dzień dobry". Po kwadransie mógłbym ją scharakteryzować jednym zdaniem. Kobieta zajęta domem, który wraz z rodzina jest jej całym życiem i jedyną potrzebą. Dzieci na obozach. Apartament własny (stąd wiem ile kosztował), kupiony przez męża. Sms nie pozostawia złudzeń. W nim zdjęcie, które jest kropką nad "i". Jesteśmy już po imieniu: - Masz jakieś zdjęcia dzieci? Wolę się upewnić. Zdjęcia są. Mnóstwo zdjęć. - Słuchaj... masz fajne dzieci. Muszę cię zostawić, bo Strażnik Domowy wraca z basenu i zaraz potem ruszamy w teren. Ok. Jasne... Pięknie... Ozzy Osbourne nie żyje.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 486
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 23 godz 57 min 3 s
|
![]() Na razie nic Strażnikowi nie mówię. Dzisiaj się plażujemy. Jest słońce, temp. powietrza 29 st. (będzie więcej). Robimy... kanapki z resztek salami itp.. Melon pocięty ląduje w pojemniku plastikowym, w drugim sałatka z pomidorów, bladej papryki, twarogu typu feta. To wszystko na zamrożone wkłady. Na górę trzy mocno schłodzone piwa. Nasza plaża odległa jest o 1800m. Apartament mamy na wzgórzu więc elegancko się zjeżdża. Potem asfaltem połamanym trochę jeszcze kilometr. Kwadrans później jesteśmy rozbici. Strażnik w siódmym niebie ja w szóstym. Parasol, leżak, krzesełko, klapki, prowiant, słońce, bryza, morze cool (na tym odcinku wszystko cudownie gra). 300 metrów bliżej centrum golasy. My jak najdalej od nich. To głównie golasy niemieckie na emeryturach. Jakbyś rzucił na plażę otyłe, pomarszczone manekiny... a fe. Przywołuje obraz sąsiadki... Nie no... Tylko ten żakiet, chyba go zdejmie? Smażymy się kilka godzin. Ciężko się trochę zwinąć ale trzeba. Ja już jestem usmażony. Będzie bolało. Na parkingu pod apartamentowcem zrzucamy fanty i z plecakiem śmigamy na miasto. Bliżej centrum odkrywam market z gotową garmażerią. Możesz tu na wagę kupić kilka zup do wyboru (wybieram klasycznie ciorbę) i coś na drugie. Bierzemy musakę. Są nadziewane papryki, kawałki kurczaka z ziemniakami, coś grilowanego. No i twarogi na wagę. W bliższym nam markecie najtaniej warzywa i owoce, przed południem piwo w promocji za 1,09 puszka. mam już swoich faworytów. Promocyjne się łapie. Po drodze... ![]() ...na uboczu (z dale od centrum) namierzamy lokal, w którym jada sporo Bułgarów z ulicy. Ceny najlepsze w mieście. naleśnik na mieście min 6 lewa, tu 4,20 plus to, co w garmażu też taniej. ![]() Nie ma sensu czegokolwiek samemu "gotować". Piwo z kija burgaskie 0,5l - 3,20. Można sobie przyjść wieczorkiem jak człowiek na kolację z dala od zgiełku. Będziemy "odwiedzać". Od biedy na mieście kebab za 8 lub 10 lewa i też się najesz. ![]() Flaki i faszerowana papryka (szkembe czorba i plnieni czuszki z kajma) ![]() Po drugim, to już się wychodzić nie chce. Wieczorem widzę sąsiadkę bez żakietu. Wzdycham... - Nie pocieszaj... ja do niczego jestem. Ja tam nie będę Niczego pytał o zdanie. Nie odsłaniaj się za mocno na plaży, bo cię jeszcze kto w jasyr weźmie. Ja jestem zajęty więc odpada. Dziewucha blado ale się uśmiecha. Ja tymczasem...
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 | Mat | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 19.04.2013 08:15 |