|
|
#511 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 718
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 19 godz 54 min 31 s
|
"Robert Sapolsky, profesor neurologii i biologii na Uniwersytecie Stanforda przez ponad trzy dekady prowadził badania terenowe nad zachowaniem pawianów we wschodniej Afryce. To, co początkowo miało być klasycznym studium hierarchii, dominacji i rywalizacji – zjawisk dobrze znanych zarówno u naczelnych, jak i u ludzi – z czasem przerodziło się w jedno z najbardziej zaskakujących odkryć współczesnej biologii behawioralnej.
Badane stado funkcjonowało według typowego dla pawianów modelu społecznego. Na jego szczycie znajdowali się agresywni samce alfa, którzy poprzez przemoc i zastraszanie kontrolowali dostęp do zasobów oraz samic. Napięcie, ciągłe walki i wysoki poziom stresu były codziennością, a hierarchia oparta na sile wydawała się czymś oczywistym i „naturalnym”. Przez wiele lat nic nie zapowiadało zmiany tego porządku. Przełom nastąpił w sposób całkowicie nieplanowany. Około dziesięciu lat po rozpoczęciu badań stado dotknęła epidemia gruźlicy bydlęcej. Choroba nie rozprzestrzeniła się losowo – uderzyła przede wszystkim w najbardziej dominujące samce, które regularnie żerowały na wysypisku śmieci przy pobliskim hotelu turystycznym. W krótkim czasie niemal cała agresywna elita stada wymarła, pozostawiając po sobie grupę złożoną głównie z samic oraz podporządkowanych, mniej agresywnych samców. To, co wydarzyło się później, podważyło wiele utrwalonych przekonań na temat hierarchii i władzy: w stadzie nie wyłonił się nowy samiec alfa. Nie nastąpiła brutalna walka o dominację ani odbudowa dawnego porządku. Zamiast tego relacje społeczne uległy głębokiej przemianie. Poziom agresji spadł drastycznie, zniknęły niemal całkowicie brutalne konfrontacje, a zachowania oparte na współpracy i wzajemnym uspokajaniu stały się normą. Pawiany zaczęły spędzać więcej czasu na wzajemnym iskaniu, także pomiędzy samcami, co wcześniej należało do rzadkości. Sapolsky, jako neurobiolog badał również fizjologiczne skutki nowej organizacji społecznej. Poziom hormonów stresu, takich jak kortyzol wyraźnie się obniżył, a ogólny stan zdrowia zwierząt uległ poprawie. Stado funkcjonowało stabilniej, spokojniej i – co kluczowe – bez potrzeby istnienia agresywnej hierarchii. Najbardziej zdumiewający okazał się jednak fakt, że ten nowy model społeczny utrzymał się przez kolejne dwadzieścia lat. Pawiany, w przeciwieństwie do ludzi nie mają instytucji, religii ani spisanych norm/prawa. Co więcej, samce regularnie migrują pomiędzy stadami. Nowi przybysze, wychowani w klasycznych, brutalnych hierarchiach początkowo próbowali narzucać dominację. Jednak w ciągu kilku miesięcy ich zachowanie ulegało zmianie. Agresja przestawała się opłacać, a normą stawało się dostosowanie do spokojniejszej kultury grupy. Nie była to zmiana genetyczna ani efekt selekcji naturalnej, lecz czyste uczenie się społecznych zasad. Historia tego stada jest wyjątkowa, ponieważ pokazuje coś, co często bywa kwestionowane: że zachowania uznawane za „naturalne” wcale nie muszą być nieuchronne. Pawiany nie zmieniły swojej biologii ani instynktów – zmieniło się środowisko społeczne, a wraz z nim reguły, które regulowały codzienne interakcje. Kultura okazała się silniejsza niż impuls do dominacji. Sapolsky wielokrotnie podkreślał, że ten przypadek jest niewygodny dla narracji usprawiedliwiających przemoc i hierarchię jako coś koniecznego. Jeśli społeczeństwo bliskich nam ewolucyjnie naczelnych potrafi funkcjonować bez agresywnego przywództwa to argument, że u ludzi „inaczej się nie da” traci swoją moc. Oczywiście nie oznacza to prostego przełożenia jednego przypadku na złożone społeczeństwa ludzkie, ale stanowi ważne ostrzeżenie przed biologicznym determinizmem. Badania Sapolsky’ego pokazują, że władza oparta na strachu nie jest jedynym możliwym porządkiem społecznym, a normy zachowań nie muszą być narzucane przemocą, by stały się trwałe. Czasem wystarczy zmiana warunków, by ujawniła się zupełnie inna logika współżycia – spokojniejsza, zdrowsza i bardziej stabilna. To lekcja, która wykracza daleko poza sawannę i zmusza do ponownego przemyślenia tego, co naprawdę rozumiemy poprzez „ludzką naturę”. Prawda, że cudowne "odkrycie"? Niestety... Na drodze tej narracji stanął mózg pawiana. Znaczy poziom jego rozwoju. Wygląda na to, że taka ministra jedna z trzecią jeszcze nie są na tym etapie.
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|
|
|
#512 | |
![]() Zarejestrowany: Jul 2023
Posty: 163
Motocykl: xd
Online: 2 tygodni 3 dni 5 godz 49 min 13 s
|
Cytat:
Tadżycka TV? Aleś wymyślił. Jest w ogóle taka? I czy była wtedy? Tak, masz rację, wszędzie byłeś pierwszy. I wszystkiego Ty mnie nauczyłeś, do tej pory uczysz. Sambora też chciałeś uczyć, Kajmana, i paru innych też, hie, hie. Właśnie - pierwszą rozmowę o Azji Centralnej na kołach miałem z Kajmanem, na długo zanim Ciebie w ogóle poznałem. Zdjęć z naszej bałkańskiej wycieczki to Ty nie chciałeś mi udostępnić, do tej pory ich nie mam. A dostawalem z różnych wyjazdów zdjęcia nawet od gości, z którymi nie miałem dobrych relacji. Więc-tak-że-tak. Próbowałem dać Ci szansę na powrót do normalnych relacji, przyjaźni już nie, nie po tym co odwaliłeś w stosunku do mojej żony, i to PUBLICZNIE, ale normalnych relacji. Wyciągnąłem rękę na zgodę - ale nie. Elwood prima balerina. Ale ja nie muszę mieć Cię w swoim gronie. Ty chyba musisz mnie, jak wielu innych, ale jako adoratorów. Ja kumplem mogę być, adoratorem nigdy. Nie masz jaj, skoro się musisz publiką podpierać w prostej rozmowie na priw. Potrzebujesz kolegów, boisz się iść na solo. No to masz teraz dookoła adoratorów, pardon: kolegów, ja zostanę sam - i nie przeszkadza mi to. Odpadłeś. Nie masz nawet odrobiny przyzwoitości, żeby się ogolić, migasz się. A Pashimigar z pewnością se wygulowałem, tak. Żenujący jesteś. Nie chce mi się więcej z Tobą gadać, damski bokserze. |
|
|
|
|
|
|
#513 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 718
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 19 godz 54 min 31 s
|
Uff.
Nie muszę czekać do Wigilii ![]() 02.04.2025. Ten sąsiad, który chciał wydymać Wspólnotę, mówił dokładnie to samo, co arbo. Toczka w toczkę - taki sam nikczemny typ. Tam nikczemny od razu... Zwykły sk... Cieszę się, że opuszczasz ten wątek ![]() Piękny prezent na moje imieniny. Taki rzut gównem na taśmę. Nie mogłem się doczekać!
__________________
Jam nie Babinicz... Ostatnio edytowane przez El Czariusz : Wczoraj o 09:53 |
|
|
|
|
|
#514 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 718
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 19 godz 54 min 31 s
|
Zdjęcia...
Nikt mnie NIGDY o zdjęcia nie prosił. Powód banalny. Nie robię zdjęć ładnych. Czasami trafi się ślepemu ziarno. Za to kiedyś bardzo często proszono mnie o info wszelakie. Udzielałem pełne albo czasami oferowałem pomoc jak onegdaj Emkowi, co w sumie bardzo mi się opłaciło, bo Emkowi udało się zgrać z mojej starej 60-tki szlak, który przejechałem w 2008. Przez blisko 17 lat byłem tylko hipotetycznie pewien, że zawitałem na przełęcz Bedel. Po odczytaniu zapisu, stało się to faktem. Jedna zapomnianych, historycznych nitek jedwabnego szlaku. Ta opisywana przeze mnie związana z tym szlakiem historia na całe lata podzieliła środowisko. Finałem tej historii jest słynny sen. Sen dopisał niesamowity jej koniec. Kończąc temat zdjęć wraz z dyskiem poszedł w niebyt archiwalny zapis mażenady ![]() Po dwóch przeprowadzkach zdjęcia i filmy zapisane na nigdy nieodczytanych płytach też gdzieś gniją powoli we własnym mroku. Ostał się jeno ten kalendarz. Nie chcę się "zgubić". Ostał na dysku kompa. Tak dumając nad sprinterskim charakterem wyprawy Chomika zupełnie się jemu nie dziwię. Tak ja zawsze traktowałem Rosję czy Kazachstan. Zwłaszcza ten ostatni. Rosję naogladałem się stacjonarnie jeszcze za komuny. Za komuny zaliczyłem transsyberyjska kolej i to też niezła historia sama w sobie. Najgorzej wrażenie Rosja zrobiła na mnie tuż po rozpadzie ZSRR. Im dalej na wschód tym większy dramat. Kiedyś jedynym dostępnym zapisem drogi w Rosji był ich i atlas samochodowy. Mam jego dwie wersje papierowe. Komunistyczna i poradziecką. Mniejsze miasteczka miały obwodnicę, większe musiałes przejechać i to było wyzwanie samo w sobie albowiem globus radziecki nie inwestował w tablice informacyjne. Mając na kolanach atlas jechałeś na słońce (najlepiej) wcześniej określając świata strony. Zasadniczo głównym kierunkiem dla takich jak my była od wschód/zachód. Trza było mieć trochę szczęścia by od razu trafić w drogę wyjazdową. Przejedź tak kilkumilionową, rosyjską metropolię... Pamiętam, że w 2007 z Omska wyprowadził mnie taksówkarz. Niestety (lub stety) trza do roboty. Kupa zrobiona, można startować.
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|
|
|
#515 |
![]() Zarejestrowany: Jul 2010
Posty: 35
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Online: 4 dni 17 godz 51 min 18 s
|
El, Arbo zreflektował się i zaczął pisać na PW, a Ty mu to wyciągasz publicznie?!
![]() No ręce opadają, coś chyba jakby podobny poziom prezentujecie :/ Wesołych Świąt, bawcie się dalej w tej Waszej piaskownicy, radości dla wszystkich L. |
|
|
|
|
|
#516 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 718
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 19 godz 54 min 31 s
|
Nic mu nie wyciągam. To, że piszę do mnie na pri v a ja nie mam na to ochoty? Zajebista tajemnica korespondencji.
Zwariowałeś? To, co napisałem w tym momencie było warunkiem a'priori jakiejkolwiek dalszej "konwersacji". Napisałem tylko, że to jego taktyka. Wypisywanie na , by tworzyć swoją narrację jak pijawka. Ciekawe ilu ludzi tu piszącychcych dostało od niego pocztę. Przecież to on upublicznił treść nie ja!Wiedziałem, że warunku nie spełni i mam znowu święty spokój. Wiem, dlaczego przypierdala się do Chomika i tyle, to zupełnie co innego. Nie wciągnie mnie w swój pierdoloing . Prawie mu się udalo.Zdemaskował się tu wcześniej. Jeżeli ktoś tu nie ma jak, to on. Mnie każdy odbierał od razu a tu taki nurek. Heniek wpadł szybciej niż ja.
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|
|
|
#517 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 718
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 19 godz 54 min 31 s
|
Kurde mol... Aż musiałem to jeszcze raz przeczytać. To, co pisał na
dotyczyło zupełnie czego innego. Kompletnie innego. Dla niego to miało znaczenie, dla mnie żadnego. Intencja była ważna. Cokolwiek sobie wyobrażał dostał zadanie. Podbić kartę. Nie podbił. Z łaski jaśnie pana nie zamierzałem korzystać. Łaskę sam wyjawił. Taki łaskawy pan.
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|
|
|
#518 |
![]() |
Szkoda się odzywać... obaj cię pisemnie...
__________________
kto smaruje ten jedzie Ostatnio edytowane przez Melon : Dzisiaj o 01:22 |
|
|
|
|
|
#519 |
![]() |
I... byli za tobą co nie dawno wieszali psy na tobie
![]() Zdrówka to nic złośliwego
__________________
kto smaruje ten jedzie Ostatnio edytowane przez Melon : Dzisiaj o 14:54 |
|
|
|
|
|
#520 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 718
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 19 godz 54 min 31 s
|
Postarałeś się Melonie jak...
Nie zauważyłeś ale ja przyjąłem krytykę, dałem temu wyraz nawet w wątku Chomika. Wchodzi do mojego wątku gość, którego nie znam ale on mnie zna. Ukrywa się pod pseudonimem dlatego go "nie znam". Nie ważne, co pisze o mnie ale zaczyna sypać literaturą jak ten, którego znam. Szacunek - podaję autora tej listy. W tym momencie ja nie wiem, że arbo to autor. Ale Heniek łapie. W tym momencie zaczyna się prywatna korespondencja, której treści nie ujawniam a na forum pojawia się hasło: to taka "nasza gra". Po pierwsze żadna nasza, po drugie nie dotyczyła formalnie odbudowania jakiś relacji, tylko zupełnie czego innego. To coś inne, to stary zabieg arbo, który ja znam. Najłatwiej dyskretydować drugą/trzecią osobę podając na priwa info, wymagającego poważnego zastanowienia i weryfikacji. Tego dotyczyła "korspondencja". Grać na twojej nucie, którą znasz, rzucić w eter hasło, którego nie możesz od razu zweryfikować, bo dotyczy zdarzeń... przyszłych. W moim wątku pisze: nasza gra. Żadnej gry mojej nie było, zdarzenia przyszłe nie były mi znane. Ale dobrze znana mi była ta strategia. Intencja sugerowana: odbudowa relacji? Pomyliłem się. Tak się relacji nie odbudowuje. Ja w ogóle nie nawiązuje do treści, którymi się "dzielił" arbo. Więc przecinam tę jego grę i podaję warunki Królestwa El`a. Ucinam grę stawiając warunki a`priori. Nie dotyczą treści prywatnych informacji, które - dosłownie olewam. Zbywam insynuacje jednym krótkim zdaniem. Żeby odbudować zjebane przez siebie (czyli arbo) relacje przyznajesz się do błędu. Wytkniętego najpierw po koleżeńsku (dużo wcześniej).. I to była moja propozycja ad hoc. Bez dyskusji, wracamy do korzeni. Nie. Chcesz odbudować relacje przyznaj się, ze kłamałeś. Kłamałeś zaspakajając własnego enpede. Enpede ma kilka plusów. Masz rację Melon. Ja zdecydowanie lepiej wyrażam "złote moje myśli" pisząc niż mówiąc. Od tej strony wszyscy, co mnie dobrze znają, to mnie... znają. Niestety, bywam bezkompromisowy (bardziej w mowie) i nad tym pracuję. W dupie mam terapie arbo, bo też znam ten zabieg. W tym arbo jest naprawdę dobry. Artek zarzucił mi manipulacje. Wszyscy w jakiś sposób manipulują a mistrzem manipulacji jest arbo. Artek nie chce mieć ze mną relacji i ja z nim też. To jest bardzo dobra forma terapii. Ja do niego nic nie mam. Po prostu przestałem go lubić. Wszystko. Nie dzwonię do niego, nie wypisuję do niego na priw o tym, sramtym, tamtym czy owamtmym czekając na jego odpowiedź. Nie zastawiam pułapki pijawki. Pijawka sugeruje (jak widać) że ujawniam prywatne wiadomości. Nie. Ja ujawniłem jedynie, że pijawka koresponduje ze mną, by osiągnąć SWÓJ cel. Nie nasz, tylko SWÓJ. Relacje zjebał kłamiąc. O tej "tadżyckiej" tv pisał przecież w swojej relacji z Azji 2012. Spotkał panią redaktor w Duszanbe i podał jej info, że pioniersko znalazł drogę/objazd do doliny Wancz... - Trochę przesadziłeś. Wypada chyba podać prawdziwych "pionierów". Teraz ujawniam naszą "korespondencję" starą!. Cisza. Wcześniej była akcja z tymi zdjęciami. Na moja prośbę, by mi udostępnił materiał, który kręciliśmy RAZEM. Tak moi drodzy i tani. Kręciliśmy RAZEM. Bo zdarzało się, że to ja stałem za kamerą, kiedy warto było ująć scenę z autem w jakimś fantastycznym eterze. No i zdjęcia przy okazji, bo chcę napisać... mażenadę. - Sory Elwood ale to jest autorski materiał (moje kręcenia?) itd. Ja doceniałem jego materiał. Fajnie mi opowiadał jak tworzy kadry, kompozycje itd. To naprawdę piękny kawałek wiedzy. Ja to naprawdę doceniałem, tym bardziej, że materiał cyfrowy dublował analogowym. I właśnie te zdolności arbo zdecydowały, że spróbowałem liznąć ten temat. Ale nie tym teraz. Zatem odpisuję krótko koledze arbo. Zawsze była taka niepisana tradycja, że materiał tworzony na danej wyrypie jest materiałem wspólnym. Wyobraźcie sobie sytuację, że ja nie mam zdjęć z wyrypy Grąbczewskiego... Mógłbym tylko pisać. Pisałem, wklejałem zdjęcia. Zdjęcia nie moje. Ja nie zrobiłem żadnego zdjęcia. Tuż przed wyrypą (kilka dni) zaginął mi sony rx 100... Chciałem wziąć analoga ale akurat nie miałem filmów do niego. Poza tym walczyliśmy w pośpiechu itp., itd. Wyraziłem arbo to ze smutkiem i że tym głupim ruchem niweczy wspaniałą atmosferę, którą udało się stworzyć na mażenadzie... Chłop się reflektuje. Myśli, zrobię mu niespodziankę. I f-cznie któregoś dnia dociera do mnie przesyłka. Zdjęcia i filmy. Nigdy ich nie otwieram. Wtedy akurat dlatego, bo ja też już tworzyłem niespodziankę. Tak "napiszę to" z akcentem enepde... Powstał jeden z najlepszych opisów moich wypraw. Tak cudownie sarkastyczny, który miał oddawać hołd... arbo. Np. doceniając jego tworzenie obrazów. Większość moich zdjęć zamieszczonych w realcji, to były zdjęcia jak arbo... robił zdjęcia. Wchodziłem mu "na plecy" i tworzyłem kadr jak arbo tworzył kadr. Wyszło wyśmienicie. Ponieważ cały światek "podróżniczy" 3po3 twierdził, że się pozabijamy a nie wrócimy szczęśliwi, stworzyłem mityczną narrację, że jestem całkowicie podporządkowany apodyktycznemu charakterowi. Prawda jest taka, ze zrobiłem wszystko, by to była jego wycieczka. Drugiego dnia ustaliłem (ja kurwa) hierarchię. Ja robię (i kupuję ze wspólnej kasy produkty) posiłki a arbo jest... kierownikiem pozostałych czynności. On wybiera trasę, kieruje, wybiera miejscówki na nocleg itd. Role były grane przednio. Relację opublikowałem na zdychającym, dużym forum outdoorowym. Były tam grupowe wątki, które cieszyły się sporą liczbą odsłon. Mój w ciągu roku przebił wszystkie. Dwa największe nie miały takiej liczby odsłon jak mój. Przekroczył pół miliona w ciągu jednego roku. Odsłony mnie nie interesują. ZAWSZE podkreślałem, ze przede wszystkim piszę dla siebie. Po prostu sprawia mi to przyjemność. Mózg świetnie pracuje, palce współpracują z mózgiem doskonale. Gorzej z mową. Moja terapia obecna, to milczeć. zaprawdę nie chcę być Magdaleną Marią Żukowską ![]() To relacją spłaciłem "dług". Tym pół milionem odsłon mogłem podziękować arbo za wycieczkę. Być może nic by się nie wydarzyło ale... się wydarzyło. Relacja z Azji 2012. Wic w tym, że chłop jechał za nami ze swoją ekipą. Mieliśmy kilka dni wyprzedzenia. Dostawał od nas info na bieżąco jak jest a było bardzo nieciekawie. Pamir został zamknięty. Spotkaliśmy się pod Pikiem Lenina. Tamże arbo dostał dokładny opis objazdu. Gruntową, roboczą drogą prowadzącą ostatecznie do doliny Wancz. Do dziś mam mapę, do której dorysowalismy z Benkiem arbo zjazd na tę drogę, bo nie był ujęty na mapie. Koniec kropka. W sensie koniec tadżyckiej tv, której (jak pisał na foumie) udzielał wywiadu i wszyscy byli w szoku. Nie chodzi o tadżycką tv tylko o to co w niej mówił. Jestem wstanie sprawdzić ten fakt, bo mam kontakt z dwoma członkami jego wyrypy. To była ciekawa relacja, zwłaszcza zdjęcia. Bo te arbo robić potrafi. Arbo już miał plan. Będzie drugim Samborem. Zrobił sobie marketing odpowiedni i z travelbitu pozyskał klientów na kolejny wyjazd. Miał pecha (f-cznie) bo zabrał dwie panie, którym akurat taki styl nie odpowiadał. Styl jazdy. Nieważne. Arbo poprosił mnie o pomoc. Byłem opiniotwórczy. napisałem na travelbicie uczciwie, że znam ten styl jazdy i że jest styl idealny dla minimalistów, ludzi chcących przeżyć prawdziwszą przygodę. Zdegustowane panie podały kwotę, w sensie ile musiały wybulić i kurwa zdzifko mnie złapało ale nie zazdrość - Chłopie... za tę kasę mogłeś się trochę bardziej nad paniami pochylić. Ale do kasy zarzutu nie było. Absolutnie. W końcu był to wyjazd komercyjny. Ziściło się tylko znane prawidło... Płacę i wymagam. Tu arbo poległ. Współczułem mu, bo znam te zjawisko. Ale to wszystko nic. Finał był po Grąbczewskim. Okazało się, że to sponsorska wycieczka a nasze pojazdy oklejone reklamami. To pisał na forum brytana. Pisał jeszcze więcej bzdur. Co mysmy reklamowali? Ja na golfie m.in. dupę... Pastora. Okleiłem golfa zdjęciami, które uważałem za "fajne". Ten golf był ze mną dwa razy na Bałkanach wcześniej, na Białorusi i cały byl... popisany niezmywalnym flamastrem. Napisy i tak schodziły ale mnożyły się nowe. Pierwszy wpis powstał na nim od Zarodka w 2015-tym. Jechałem wtedy do Iranu przez Gruzję. W Tbilisi byłem umówiony z Golkiem. Gościem (super koleś), który był pasażerem Azji 2012 ![]() W Sumach na granicy z Rosją hulał wiatr. Ruch zerowy. Miałem ze sobą całą elektronikę i aparaty foto Golka (laureat Kolosów w fotografii, wydaje mi się, ze robi lepsze zdjęcia niż arbo), laptopy Golka itd. Sprzęt za kilkanaście tysi. Jednym zdaniem - jestem skamuflowanym dziennikarzem. W paszporcie poza aktualną, jeszcze dwie irańskie wizy, afgańska... dawać go na "dołek"! Blisko 3h przesłuchań... Ale nie po to jestem specjalną odmianą enpede z wybujałą... wyobraźnią a nie zwykłym enepede jak arbo. Z przesłuchującym mnie obejrzeliśmy filmy i zdjęcia Golka (z-ca komendanta robił oczy jak chuj) i przede wszystkim moje z tuby. Po nich autentyczne niedowierzanie... Ok. Jestem... odprawiony. Został golf 2. Aaaa, dodam jeszcze jadąc przez PL jak na moście siekierkowskim spotkaliśmy się z Tomkiem Domkiem (gigant a`la Czarny EZG). Może on dopisze, co tam "przeżyliśmy". gdyby nie Tomek (świadek zdarzenia) znowu by ktoś napisał, że "ElWOODA". Golf zarejestrowany na syna albo... babcię. Miał być autem studenta o niskich kosztach eksploatacji, został... babci. Otóż w VIN był błąd (na upoważnieniu). trudny do wyłapania. Dlatego nie wyłapały go służby ukraińskie rok wcześniej np. jak jechaliśmy ze Strażnikiem Domowym nim do Lwowa, czy choćby teraz. Znaczy się przecież dojechałem do Sum, prawda? ... Niestety muszę jechać do... roboty. Ale wrócę i rozliczę temat od A do N. Tak Melonie... Od A do N. kurwa. Gówno wiesz ale musiałeś się odezwać.
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|