![]() |
|
Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
![]() |
#1 |
Fazi przez Zet
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,308
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 10 miesiące 1 tydzień 3 dni 17 godz 20 min 54 s
|
![]()
No zgermanizowali nas, co zrobić.
Kumpla żona, ta co ze mną była w ekipie konkursu na mosty, czysta Kaszebka. Trochę przy piwie przegadaliśmy po swojemu i dawało rade, ale łatwo nie było.
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 503
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 4 godz 43 min 51 s
|
![]()
Jo!
Polski, to jeden z trudniejszych języków. Co drugi Polak się nie rozumie. Sporo mam najechane bicyklem po Kaszubach. Poznasz (tych prawdziwych) po czarnym podniebieniu i wysokim czole. Czarne podniebienie, to łatwe skojarzenie. Wredny charakter. Wysokie czoło, to wpływ zatoki i morza. Wzięło się z pytania, które że często zadawali słysząc fal szum: - Co to tak szumi, zafrasowani pytali, mrużąc oczy, marszcząc czoło. Zaraz potem klepali się w rzeczone, wołając: - Morze! Mantelzak, tłumok, bindel, miech. Niemcowi się wyda przez chwilę, że może Kaszuba rozmiōc jak Ślązaka ale tylko bez sztërk. Chùtkò kùńc.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 503
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 4 godz 43 min 51 s
|
![]()
No to pora na 16-stolatkę teraz.
"Miałam zaledwie 16 lat, kiedy samotnie wypłynęłam z Australii w rejs dookoła świata. Bez eskorty, bez statków wsparcia, z jedynym towarzyszem – szumem wiatru i biciem serca oceanu. Przez 210 dni mierzyłam się między innymi z burzami, były noce, gdy nie zmrużyłam oka, pilnując fal wysokich na ponad 10 metrów, które groziły pochłonięciem mojego marzenia. W jednej z takich burz maszt niemal runął – myślałam, że to koniec. Ale przetrwałam. Gdy świat wątpił, ja z drżącymi dłońmi cerowałam żagle. Przed wypłynięciem pewien ekspert w telewizji stwierdził, że moja wyprawa skończy się katastrofą. Że będą musieli mnie ratować… albo stanie się coś gorszego. Te słowa wracały do mnie za każdym razem, gdy czułam się słaba. Ale strach stał się moim kompasem, a determinacja – wiatrem w żaglach. Nie miałam gorących pryszniców, świeżego jedzenia ani nikogo, kto przytuliłby mnie, gdy traciłam siły. Płakałam wiele razy. Innym razem krzyczałam w niebo, żeby nie czuć się niewidzialna. Schudłam, doprowadziłam ciało do skrajnego wyczerpania, a w pewnym momencie byłam pewna, że nie wrócę. Ale każdy świt przypominał mi, że jestem o krok bliżej. Po prawie siedmiu miesiącach zeszłam na stały ląd. Nikt nie musiał mnie ratować. Sama przepłynęłam oceany, napędzana mieszanką szaleństwa, odwagi i wiary w siebie. Nie byłam już tą samą osobą. Nauczyłam się, że świat jest ogromny, ale odwaga może mieszkać w małym ciele. Nie zrobiłam tego dla sławy – zrobiłam to, by udowodnić tej ośmioletniej dziewczynce, która czytała o żeglarzach, że to jest możliwe. „Kiedy ktoś mówi ci, że nie dasz rady… uśmiechnij się. Bo właśnie zamierzasz to zrobić.” – Jessica Watson
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 | ||
![]() Zarejestrowany: Nov 2018
Miasto: Olsztyn (Wa-Ma)
Posty: 305
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: mój 3,5
![]() Online: 1 tydzień 4 dni 17 godz 15 min 36 s
|
![]() Cytat:
Cytat:
Ja za to pamiętam taką piosenkę (z 8-9 miesięcy spędziłem w Borsku koło Wdzyz / Wiela na lotnisku...) bodaj to w 1988 roku było... Będzie z pamięci, fonetycznie po polsku, z błędami... "Mój Tata kupił kłeza Trzi dibczi za niom dał uwiązał ją do włeza i taki profit miał. Jedze, fuksa, jedze, tabaczki pożiwał, obejrzał się za kłezam, no daibeł się urwał." "Kaszebszczi mowo pikno ist" Już nie zakłócam...
__________________
Psy szczekają, a motocykl jedzie dalej... |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 503
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 4 godz 43 min 51 s
|
![]()
Ależ zachęcam do podobnych interakcji, jak z Tobą czy Fazikiem.
To są bardzo inspirujące tematy, zwłaszcza dla tych, którzy szukają sobie celu podróży. Dlaczego nie zajechać za pierwszym zdaniem napisanym po polsku, do klasztoru Cystersów Henrykowie? Przy okazji sprawdzić, co kryją pozostałe opactwa tego zakonu? Współcześnie klasztor henrykowski funkcjonuje jako przeorat opactwa szczyrzyckiego. Opactwo Cystersów w Szczyrzycu zaś, z obrazem Matki Boskiej Szczyrzyckiej, jest jednym z sanktuariów maryjnych w Polsce, będąc zarazem jedynym nieprzerwanie istniejącym klasztorem cystersów na ziemiach polskich. W kontekście "pierwszego zdania napisanego po polsku" akt ten dokonał się w księdze henrykowskiej a autorem jej był... Niemiec. Widzę go oczyma wyobraźni jak siedzi przy stole z gęsim piórem w ręku i próbuje przeliterować"Szczurzyczyn". "...Spośród wszystkich wspomnianych wątków najbardziej interesuje nas obecnie nie tyle obraz życia henrykowskiego konwentu, ile raczej w tym swojsko brzmiącym spisie około 120 nazw miejscowych oraz ich krótkiej historii, a także zapisane tam po raz pierwszy zdanie w języku polskim. Oryginalny cytat z Księgi Henrykowskiej zawierający to właśnie zdanie polskie, w łacińskim zapisie brzmi następująco: Bogwali uxor stabat, ad molam molendo. Cui vir suus idem Bogwalus, compassus dixit: Sine, ut ego etiam molam. Hoc est in polonico: Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai. Co w polskim obszerniejszym tłumaczeniu tego fragmentu z polskim zdaniem znaczy: âGdy zaś tam przez pewien czas przemieszkiwał (Bogwał Czech), pojął za żonę córkę jakiegoś kleryka, chłopkę grubą i zupełnie niezdarną. Lecz trzeba wiedzieć, że za owych dni były tu w okolicy młyny wodne ogromnie rzadkie, przeto żona tego Bogwała Czecha stała bardzo często przy żarnach mieląc. Litując się nad nią mąż jej Bogwał mówił: âSine, ut ego etiam molamâ â to jest po polsku: Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai, czyli âDaj niech ja pomielę, a ty odpocznijâ. Tak ów Czech na zmianę mełł z żoną i często obracał kamień tak jak żona. Co widząc sąsiedzi, chociaż wówczas nieliczni, nazywali go Bogwał Brukał i stąd pochodzi, że całe jego potomstwo nazywa się Brukaliceâ. To polskie zdanie zostało zapisane w 1270 r., a więc 750 lat temu, i należy do najstarszego zapisu, pierwszego pełnego zdania w języku polskim. W starszych dokumentach, na przykład w tzw. Bulli protekcyjnej papieża Hadriana IV dla biskupstwa wrocławskiego z 1155 r., mamy również zapisy polskie różnych miejscowości, ale w odróżnieniu od zapisu z Księgi Henrykowskiej są to tylko same nazwy, bez żadnej historii. Są też niektórzy językoznawcy, którzy wymieniają nieco starszy okrzyk w języku polskim księcia Henryka Pobożnego na polu bitwy z Tatarami pod Legnicą: âGorze nam się stałoâ z 9 kwietnia 1241 r. Ale te słowa wypowiedziane przez księcia zapisał dopiero Jan Długosz w swym dziele Historia Polonica 200 lat później. Niezwykłość tego polskiego zdania zapisanego w Księdze Henrykowskiej polega również na tym, że łączy się z kilkoma ważnymi wątkami wielokulturowymi. Otóż pierwszą księgę kroniki z interesującym nas zdaniem polskim napisał po łacinie opat Piotr â Niemiec z pochodzenia. Odnotowane zaś zdanie w języku polskim wypowiedział Bogwał Czech do żony Polki. Tak więc mamy tu cztery wątki kulturowe â niemiecki, łaciński, czeski i polski. Warto też zwrócić uwagę na inny jeszcze szczegół zapisany w 1270 r. we fragmencie dotyczącym wsi âBrukalicyâ, ofiarowanej niegdyś przez księcia śląskiego Bolesława Wysokiego służącemu mu Czechowi o imieniu Bogwał. Otóż ten, zdawać by się mogło prosty służący, odznaczał się na co dzień wysoką kulturą osobistą, skoro mimo zmęczenia pracą w polu, jak zaznaczył kronikarz: na zmianę mełł z żoną i często obracał kamień tak jak żona â mówiąc: âDaj niech ja pomielę, a ty odpocznijâ. A było to przecież w rzekomo âciemnym średniowieczuâ, w którym kobietę traktowali niektórzy jak zwykłego robota. Tymczasem Bogwał, prosty wieśniak, wyręczając swoją żonę w ciężkiej pracy, zachowywał się iście po rycersku..." http://nowezycie.archidiecezja.wroc....olskie-zdanie/ I tu znowu wrócę do mojej Alicji z Krainy Czarów. To od niej usłyszałem tę historię - związaną z pierwszym zapisem "zdania w języku polskim". Śmieliśmy się, że dokonał tego Niemiec ale i za tym poszła kolejna (jej) ładnie opowiedziana historia. A może bardziej - wykład. Język, dialekt, gwara itd... Poseł Fritz byłby zadowolony! A i przy tym wyrażenie "zbrukany" nabiera innego znaczenia, prowadząc nas bezpośrednio do wsi Brukalice. Zatem zbrukany, to obywatel Brukalic? Niech i tak będzie, dla tych też, co trochę zła poczynili (jak ja) i czują się "zbrukani". Czy droga prowadząca do Brukalić już asfaltem pokryta...? Może pieron (jeden z drugim), co ma bliżej coś dopiszą? jak to było? Ślůnsko rajza do Rusyje, czyli jak dwóch pieronów, jedyn gizd i dwie frele do Murmańska pojechali [czerwiec 2013] https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=19296
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 503
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 6 dni 4 godz 43 min 51 s
|
![]()
Z ogrodu botanicznego PAN w Powsinie.
Zagrabianie i układanie w kopy – sztuka, która łączy pokolenia. Po koszeniu łąki przyszła pora na kolejny etap – zagrabienie i ułożenie siana w kopy. Dawniej była to praca wymagająca współpracy całej rodziny i często sąsiadów. Na polu spotykały się pokolenia – starsi przekazywali wiedzę, młodsi uczyli się od nich, a praca stawała się okazją do rozmów i wspólnego spędzenia czasu. Skoszoną trawę zostawiało się najpierw do lekkiego podsuszenia w słońcu. Potem roztrząsano ją grabiami i kilkakrotnie przewracano, aby wyschła równomiernie. Gdy była już dobrze podsuszona, zgrabiano ją w długie wały, a z nich formowano kopy – stożkowate stosy siana. Ich kształt nie był przypadkowy – chronił wnętrze przed deszczem, dzięki czemu siano pozostawało suche aż do momentu zebrania. Kopy pełniły jeszcze jedną ważną rolę – pozostawione na polu pozwalały, by z wyschniętej trawy wysypały się nasiona, wspierając przyszłoroczny rozkwit łąki. To naturalny sposób odnawiania roślinności, bez ingerencji maszyn i chemii. Taka metoda jest przyjazna przyrodzie – nie niszczy siedlisk owadów, drobnych zwierząt i ptaków, a fragmenty nieskoszonej trawy stają się dla nich bezpiecznym schronieniem. W dawnych czasach sianokosy były wydarzeniem społecznym – po pracy organizowano wspólny posiłek w polu, ktoś grał na harmonii, a śmiech i rozmowy niosły się po łące. Dziś te obrazy znamy głównie z opowieści i starych fotografii, dlatego tak ważne jest, by tę wiedzę i umiejętności zachować.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 | Mat | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 19.04.2013 08:15 |